Rozdział V: Let me be your faneczka
Na sali
było słychać wiele fanchant’ów, ale gdyby wsłuchać się, to najbardziej było
słychać fanów dopingujących B.A.P. Nie stałam na publice tylko przy wejściu na
scenę. Gdzieś z tyłu widziałam chłopaków, którzy przygotowywali się już do
występu.
- Życz
nam powodzenia – zza moich pleców usłyszałam przyjemny głos. Był to maknae.
- No, no spoko. Połamania nóg, rąk, krtani, zębów, czy jakoś tak. – uśmiechnęłam się. – Emm.. Fighting? – dodałam po zobaczeniu zdziwionej miny chłopaka i podsunęłam mu pięść przed twarz. Teraz mam mu przywalić czy co oni tam robią? W tej samej chwili usłyszałam piski fanek wokół nas. Zignorowałam je, autografu mojego i tak by nie dostały. Wreszcie B.A.P wyszło na scenę. Przywitali się i zaczęli swój występ. Był to jakiś specjalny koncert, bodajże KBS Open Concert, tak usłyszałam od Kang’a. Zaczęli od piosenki „Zero”, była to moja ulubiona, ponieważ podobało mi się jej przesłanie. Stałam z boku i podśpiewywałam sobie pod nosem. Cóż, oprócz piosenki Weekendu, to jedyny utwór na moim telefonie. Sorry-not-sorry, ale mnie muzyka nie jara jakoś specjalnie, a śpiewam tylko w kościele. Nie umiałam fanchant’ów, więc siedziałam cicho, aby się nie zbłaźnić. Pierwszy kawałek skończył się bardzo szybko. Następną piosenką był „Badman”, który dane mi było usłyszeć pierwszy raz. Od razu po zakończeniu jej te debile zaczęli rozmawiać z fanami. I wtedy zobaczyłam, że przed nimi zachowują się inaczej. Tak bardziej ułomnie. Obserwowałam ich uważnie i wsłuchiwałam się w każde słowo, które mówili. Mój koreański nadal nie był idealny. Patrząc się tak na nich, zauważyłam Himchana uśmiechającego się do mnie, również posłałam mu pokazałam kilka zębów. Po prawie 10 minutach gadania wzięli się za wykonywanie trzeciej piosenki, którą było „Rain Sound”. Dobrze się składało, ponieważ umiałam trochę tekst. Zaczęłam niektórymi dniami słuchać ich utworów i naprawdę mi się spodobały. Chłopcy zaczęli swój występ. Pierwsze dwie zwrotki zostały zaśpiewane bez przeszkód, refren również... Nagle usłyszałam wielki trzask, krótki pisk, nie wiem, co to było, ale przestraszyłam się. Na całej sali zapanowała ciemność, fani zaczęli panikować, było to dość dziwne... Nie mają zapasowego zasilania? Bałam się również jak inni, a nawet bardziej, nienawidzę ciemności. Może i chłopcy są na scenie, menadżer Kang również gdzieś tu jest, ale nie ma nikogo obok mnie. Po chwili zastanowienia się, co powinnam zrobić, wyrwałam dziewczynie obok lighstick i go włączyłam. Uniosłam małego króliczka do góry i zaczęłam śpiewać dalszą część piosenki. Szczerze, to olałam to, co mogą sobie o mnie pomyśleć. Po prostu dobija mnie to, że tu coś takiego ma wpływ na występ. Przecież bez podkładu też mogą śpiewać. Zaraz do mojego miałczenia dołączył się Daehyun. Momentalnie mi ulżyło. Po paru sekundach wszystkie fanki oświecały pomieszczenie zielonym światełkiem, a chłopaki razem z nimi śpiewali końcówkę piosenki. Kiedy utwór zakończyliśmy głośnymi klaskami, nagle powróciło światło. Ave elektryczność, zawsze i wszędzie gdzie jest potrzebna. Nagle na scenę wbiegł Kang, który zaczął uspokajać wszystkich obecnych.
- No, no spoko. Połamania nóg, rąk, krtani, zębów, czy jakoś tak. – uśmiechnęłam się. – Emm.. Fighting? – dodałam po zobaczeniu zdziwionej miny chłopaka i podsunęłam mu pięść przed twarz. Teraz mam mu przywalić czy co oni tam robią? W tej samej chwili usłyszałam piski fanek wokół nas. Zignorowałam je, autografu mojego i tak by nie dostały. Wreszcie B.A.P wyszło na scenę. Przywitali się i zaczęli swój występ. Był to jakiś specjalny koncert, bodajże KBS Open Concert, tak usłyszałam od Kang’a. Zaczęli od piosenki „Zero”, była to moja ulubiona, ponieważ podobało mi się jej przesłanie. Stałam z boku i podśpiewywałam sobie pod nosem. Cóż, oprócz piosenki Weekendu, to jedyny utwór na moim telefonie. Sorry-not-sorry, ale mnie muzyka nie jara jakoś specjalnie, a śpiewam tylko w kościele. Nie umiałam fanchant’ów, więc siedziałam cicho, aby się nie zbłaźnić. Pierwszy kawałek skończył się bardzo szybko. Następną piosenką był „Badman”, który dane mi było usłyszeć pierwszy raz. Od razu po zakończeniu jej te debile zaczęli rozmawiać z fanami. I wtedy zobaczyłam, że przed nimi zachowują się inaczej. Tak bardziej ułomnie. Obserwowałam ich uważnie i wsłuchiwałam się w każde słowo, które mówili. Mój koreański nadal nie był idealny. Patrząc się tak na nich, zauważyłam Himchana uśmiechającego się do mnie, również posłałam mu pokazałam kilka zębów. Po prawie 10 minutach gadania wzięli się za wykonywanie trzeciej piosenki, którą było „Rain Sound”. Dobrze się składało, ponieważ umiałam trochę tekst. Zaczęłam niektórymi dniami słuchać ich utworów i naprawdę mi się spodobały. Chłopcy zaczęli swój występ. Pierwsze dwie zwrotki zostały zaśpiewane bez przeszkód, refren również... Nagle usłyszałam wielki trzask, krótki pisk, nie wiem, co to było, ale przestraszyłam się. Na całej sali zapanowała ciemność, fani zaczęli panikować, było to dość dziwne... Nie mają zapasowego zasilania? Bałam się również jak inni, a nawet bardziej, nienawidzę ciemności. Może i chłopcy są na scenie, menadżer Kang również gdzieś tu jest, ale nie ma nikogo obok mnie. Po chwili zastanowienia się, co powinnam zrobić, wyrwałam dziewczynie obok lighstick i go włączyłam. Uniosłam małego króliczka do góry i zaczęłam śpiewać dalszą część piosenki. Szczerze, to olałam to, co mogą sobie o mnie pomyśleć. Po prostu dobija mnie to, że tu coś takiego ma wpływ na występ. Przecież bez podkładu też mogą śpiewać. Zaraz do mojego miałczenia dołączył się Daehyun. Momentalnie mi ulżyło. Po paru sekundach wszystkie fanki oświecały pomieszczenie zielonym światełkiem, a chłopaki razem z nimi śpiewali końcówkę piosenki. Kiedy utwór zakończyliśmy głośnymi klaskami, nagle powróciło światło. Ave elektryczność, zawsze i wszędzie gdzie jest potrzebna. Nagle na scenę wbiegł Kang, który zaczął uspokajać wszystkich obecnych.
- Uwaga
wszyscy! Powróciło do nas tylko oświetlanie. Reszta niestety nie dział..
-
PIERDOLISZ KANG! – wrzasnęłam wkurzona.
- Jinni?
– najwidoczniej był zaskoczony moim zachowaniem.
- Tak!
Stara dupa z ciebe! Nic zrobić nie możesz – zaczęłam pyskować i zbliżać się do
podwyższenia. Ochronie i reszcie stuffu pokazałam identyfikator, który dostałam
od menago przed wejściem.
Jeszcze po małej szarpaninie z jakimś wyniosłym karzełkiem, który nie chciał mnie wpuścić do chłopaków, w końcu znalazłam się przed tłumem wylaszczonych faneczek.
Jeszcze po małej szarpaninie z jakimś wyniosłym karzełkiem, który nie chciał mnie wpuścić do chłopaków, w końcu znalazłam się przed tłumem wylaszczonych faneczek.
- Debile
walone – warknęłam, po czym wyrwałam mikrofon Youngjae z rąk. – Tak po prostu
koniec koncertu, bo wam prądziku zabrakło?! Co wy, w jaskini nigdy nie
żyliście! Śpiewajcie!
- Jinni..
mikrofony też nie działają – Yongguk mnie poprawił.
- Oh no
boże, dramatyzujesz. – rzuciłam urządzeniem za siebie.
- W całym
Seulu wysiadł prąd i nie mamy skąd wziąć zapasowego zasilania. – wytłumaczył nagle
Kang. Yh.. zero improwizacji w tym zespole.
Przymknęłam
oczy i wzięłam głęboki wdech. Każdy musi się chociaż raz upokorzyć w swoim
życiu. No chyba, że jesteś kimś z B.A.P, to chyba nie muszę tłumaczyć, jak to u
nich wygląda. Zacisnęłam pięści i wydobyłam z siebie ochrypły głos.
- Hey,
Have you seen that girl? – wskazałam palcem na Yongguka i błagalnym wyrazem
twarzy dałam mu znać, żeby kontynuował.
-
Yeaah..she know she back – wyjąkał z siebie.
-
She got me Cash and burn! – na szyji Yongguka uwiesił się Zelo, który
najwidoczniej już załapał, o co mi chodzi.
- Hold
up! – i wszyscy chłopcy zaczęli śpiewać.
Z ulgą
odetchnęłam i usunęłam się na bok. Wydaje mi się, że pomogłam. W mgnieniu oka
publika się wkręciła i zaczęła śpiewać razem z nami. Po tym jak chłopaki
skończyli, szybko zaczęłam usuwać się ze sceny. Teraz tylko szybko się ulotnić
z budynku, nim faneczki powieszą mnie na moich własnych jelitach..
-
Jinni!!!! – usłyszałam krzyk Zelo. – Jesteś wspaniała!! Masz naprawdę piękny
głos i dzięki niemu, oraz pomysłowi uspokoiłaś fanów i nas!! JESTEŚ KOCHANA! –
maknae pod wpływem emocji wyminął wszystkich i przytulił mnie bardzo mocno.
- Ej, Zelo, debilu do nogi! – upomniał go Youngjae.
- Ouch. – chłopak jak oparzony odskoczył ode mnie i zorientował się, że wszyscy nas obserwują. Wrócił z powrotem do swojej grupy, zostawiając mnie samą w niebezpiecznej odległości od innych dziewczyn
- Ja pierniczki.. - Zakryłam ręką twarz i zeszłam ze schodów.
- Ej, Zelo, debilu do nogi! – upomniał go Youngjae.
- Ouch. – chłopak jak oparzony odskoczył ode mnie i zorientował się, że wszyscy nas obserwują. Wrócił z powrotem do swojej grupy, zostawiając mnie samą w niebezpiecznej odległości od innych dziewczyn
- Ja pierniczki.. - Zakryłam ręką twarz i zeszłam ze schodów.
- Jinni,
my idziemy się przebrać, zaczekaj na nas przy wyjściu, będziemy tam za jakieś
10-20 minut – krzyknął do mnie Yongguk, kierując się na tyły. Zajebiście,
zostawili mnie.
Chciałam
sobie spokojnie przejść po boczku do wyjścia, ale jakieś flądry mi to
uniemożliwiły
- Kim ty
jesteś?! – spytała jedna z nich.
- Co ty sobie wyobrażasz!? – kontynuowała następna.
- Jak śmiesz śpiewać z B.A.P, jesteś nikim!! To mój oppa! - dodała trzecia. Nie mogłam powiedzieć ani słowa, z powodu oskarżeń.
- BABYs!! – usłyszałam znajomy głos, odwróciwszy się zobaczyłam Daehyuna, który był już przebrany. – Zostawcie ja, ona chciała tylko pomóc.
- Oppa! Jesteś po jej stronie?! To twoja dziewczyna?! Kochasz ją?! Spotykacie się? Czemu ją bronisz? – fanki zaczęły wypytywać bruneta. Widziałam jego zakłopotanie na twarzy.
- Co ty sobie wyobrażasz!? – kontynuowała następna.
- Jak śmiesz śpiewać z B.A.P, jesteś nikim!! To mój oppa! - dodała trzecia. Nie mogłam powiedzieć ani słowa, z powodu oskarżeń.
- BABYs!! – usłyszałam znajomy głos, odwróciwszy się zobaczyłam Daehyuna, który był już przebrany. – Zostawcie ja, ona chciała tylko pomóc.
- Oppa! Jesteś po jej stronie?! To twoja dziewczyna?! Kochasz ją?! Spotykacie się? Czemu ją bronisz? – fanki zaczęły wypytywać bruneta. Widziałam jego zakłopotanie na twarzy.
- Hehe..
to nie tak.. No ja i ona? Plz, przecież ja was kocham… No i Youngjae.. No i reszta zespołu.. Emememe..
Chciałam
mu pomóc, ale nie wiedziałam jak. Sam się debil pogrążał. Dae bronił się przed
atakiem napalonych na jego usta dziewczynek, a ja stała z boku i zastanawiałam
się, czy robienie zdjęć w takiej sytuacji jest nieodpowiednie. Nagle poczułam
na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Okazał się być to Zelo. Uśmiechnął się do mnie,
po czym podszedł do Hyuna.
- Ya! Co
mi hyunga gwałcicie! Jinni to tylko przyjaciółka! Nikt z nas nie chce się z nią
spotykać! !
- Dzięki.
– burknęłam.
- Oppa?
Ty też?! – do faneczek doszło kilka następnych. – Co to ma znaczyć?! Mówiłeś na
meetingu, że to mnie kochasz! I jeszcze w albumie do mnie napisałeś! A teraz co
to oznacza?!
- E..
Bo.. czasem są kryzysy w związkach.. i ogólnie..
- JAK JA
KAWĘ KOCHAM, CO TU SIĘ ODPIERDALA?! – do całego tego przedstawienia dołączył
Himchan, który najwyraźniej był przekonany, że sobie poradzi. - Ya! BABYz! Co
to ma znaczyć?!
- Oppa!
To nie my! To oni i tak zdzira!
- Zdziry
to widzisz patrząc w lustro! Co to za zachowanie?! Jak ja was uczyłem? Jak już,
to po jajach, a wy co?!
- Oppa… -
mruknęły zawstydzone.
- ŻADNE
OPPA! Już mi poszły stąd! Wrócicie jak opanujecie moje techniki kłótni! Już!
- Taak..
– odwróciły się ze spuszczonymi głowami i zaczęły ginąć w tłumie.
Himchan
uśmiechnięty od uch do ucha czekał na oklaski. Postanowiłam dać mu tą
satysfakcję.
-
Dziękuję, oni by sobie nie poradzili – uśmiechnęłam się sztucznie, podkreślając
komentarz o Zelo i Daehyunie.
- ALE TO
NIE TAK! ONE PO PROSTU..
- Nie
ważne. Idziemy! Muszę zmyć makijaż – Channie złapał chłopaków za ramiona i
zaczął ciągnąc na backstage. Ja zostałam i z rozbawieniem patrzyłam na tych
ułomów.
- Hej!
Jinni! A ty nie idziesz? – nim zniknęli za kurtyną, najstarszy się zatrzymał i
zwrócił do mnie.
- Ja? A
po co mam iść? – myślałam, że to dosyć ekscesów jak na dziś.
- Trza to
oblać! Chodź! – blondyn puścił Daehyuna, który łapiąc mnie za nadgarstek
ciągnął ku własnemu celu.
- Ale ja
nie chcę! NIE! PUŚĆ! POLICJA! HALO! ! – zaczęłam się szarpać i go gryźć. Brunet
był zadziwiająco wytrzymały. Mój kurator zazwyczaj tego nie wytrzymywał.
- Nie dramatyzuj, to tylko
imprezka.
Po wielu sprzeciwach, wylądowałam w dormie B.A.P... Otoczona tymi wszystkimi idiotami nie czułam się dobrze, ale cóż poradzić... Przynajmniej żarcie jest. W całym mieszkaniu panował brud i chaos. Siedziałam w fotelu i zajadałam cebulowe chrupki. Czy oni nie umieją się gościem zająć?
- Ey – zawołałam do przechodzącego Youngjae. Ten popatrzył się na mnie jak na głupią.
Po wielu sprzeciwach, wylądowałam w dormie B.A.P... Otoczona tymi wszystkimi idiotami nie czułam się dobrze, ale cóż poradzić... Przynajmniej żarcie jest. W całym mieszkaniu panował brud i chaos. Siedziałam w fotelu i zajadałam cebulowe chrupki. Czy oni nie umieją się gościem zająć?
- Ey – zawołałam do przechodzącego Youngjae. Ten popatrzył się na mnie jak na głupią.
- Ja? – spytał zdezorientowany.
- Ta. Przynieś mi soku.
- A co ja to niby jes..
-Ohhh, tak się wstydziłam wyjść i
zaśpiewać! Ale cóż, musiałam pomóc kolegom w potrzebie. Oh, to będzie trauma do
końca mojego życia – zaczęłam dramatyzować i udawać płacz. Kupił to.
- Ehh, okey, okey. Nie umiesz sobie sama podejść i wyciągnąć? – zapytał.
- Ym... nie będę wam szperać po szafkach, jeszcze jakieś rzeczy znajdę, których nie powinnam, np. coś różowe, gumowe.... – odpowiedziałaś i pośpieszyłaś go wskazując głową w stronę kuchni. Chłopak wrócił szybko ze szklanką soku w ręku, położył ją przede mną na stoliku z mordercza miną.
- Podziękował, jak będę czegoś potrzebować to zawołam. – sięgnęłam po szklankę wypełnioną pomarańczowym sokiem, zrobiłam łyk, a na mojej twarzy pojawiła się kwaśna mina. – Co to jest?! Ja pijam tylko z prawdziwych pomarańczy! – położyłam z hukiem szklankę na blat, aż trochę soku rozlało się dookoła.
- Ja nie jestem służącym, chcesz prawdziwy sok z pomarańczy to sobie wyciśnij. – odpowiedział wkurzony Youngjae i poszedł naburmuszony do pokoju. Zaraz po nim, obok mnie zjawił się Himchan, który usiadł na kanapie, założył nogę za nogę i włączył telewizor. Spojrzał to na mnie, to na szklankę, tak kilka razy.
- Chcesz to pij, ja nie będę – powiedziała, spoglądając na telewizor. Starszy chwycił szklankę, zrobił łyk i zachował się tak samo jak ja. Na jego twarzy pojawiła się kwaśna mina.
- KTO ZNÓW KUPIŁ SKLEPOWY SOK Z POMARAŃCZY! RÓD CIAMCIANÓW PIJA TYLKO SOK Z PRAWDZIWYCH POMARAŃCZY! HORTEKS, TYMBARK ITD! – wydarł się na cały dorm, a ja z lęku wysypałam trochę chrupek na kolana.
- Hyung, tylko ty pijesz takie soki, nikt inny. A dziś mamy gościa, więc może mu nie posmakować. – zza futryny drzwi wyjrzał maknae, który miał spiętą grzywkę w małego kucyczka, wyglądał jak pierwszorzędny poniacz. – A po za tym nic ci się nie stanie, jeżeli raz wypijesz taki sok. – dodał i momentalnie zniknął mi sprzed oczu. Siedziałam z visual’em w ciszy. Bałam się cokolwiek powiedzieć w jego towarzystwie, bo by mi jeszcze nawtykał. Co jak co, ale wiem, że ten koleś potrafi się porządnie pokłócić jak laska z okresem do laski z okresem. Wreszcie tą nieprzyjemną ciszę zakłócił Daehyun, który wparował do pokoju z górą przekąsek, rzucił je na stół i zasiadł obok Himchan’a.
- Junhonggie przynieś 7 szklanek! – zawołał. Po chwili w pomieszczeniu zjawili się Yongguk, Youngjae i Jongup. Zajęli miejsca i zaczęli jeść przekąski.
- No to jaki dziś film oglądamy? – zapytał Jongup. – Może Krain....
- NIE KURWA, NIE JONGUP, NIE OGLĄDAMY TEGO! – przerwał mu najstarszy. – Dziś oglądniemy jakiś film, nie bajkę.
- Może oglądniemy „Mój przyjaciel Hachiko”? – zaproponował Dae.
- Okej! – wszyscy zgodzili się. Chociaż i tak zdaję sobie sprawę, że nikt nie znał tego filmu. To po prostu był unik przed „Krainą Lodu”.
- Jinni, może być? – zapytał Dae.
- Tak, tak świetnie, lubię ten film – uśmiechnęłam się. Ehe, szczególnie napisy końcowe.
- Ehh, okey, okey. Nie umiesz sobie sama podejść i wyciągnąć? – zapytał.
- Ym... nie będę wam szperać po szafkach, jeszcze jakieś rzeczy znajdę, których nie powinnam, np. coś różowe, gumowe.... – odpowiedziałaś i pośpieszyłaś go wskazując głową w stronę kuchni. Chłopak wrócił szybko ze szklanką soku w ręku, położył ją przede mną na stoliku z mordercza miną.
- Podziękował, jak będę czegoś potrzebować to zawołam. – sięgnęłam po szklankę wypełnioną pomarańczowym sokiem, zrobiłam łyk, a na mojej twarzy pojawiła się kwaśna mina. – Co to jest?! Ja pijam tylko z prawdziwych pomarańczy! – położyłam z hukiem szklankę na blat, aż trochę soku rozlało się dookoła.
- Ja nie jestem służącym, chcesz prawdziwy sok z pomarańczy to sobie wyciśnij. – odpowiedział wkurzony Youngjae i poszedł naburmuszony do pokoju. Zaraz po nim, obok mnie zjawił się Himchan, który usiadł na kanapie, założył nogę za nogę i włączył telewizor. Spojrzał to na mnie, to na szklankę, tak kilka razy.
- Chcesz to pij, ja nie będę – powiedziała, spoglądając na telewizor. Starszy chwycił szklankę, zrobił łyk i zachował się tak samo jak ja. Na jego twarzy pojawiła się kwaśna mina.
- KTO ZNÓW KUPIŁ SKLEPOWY SOK Z POMARAŃCZY! RÓD CIAMCIANÓW PIJA TYLKO SOK Z PRAWDZIWYCH POMARAŃCZY! HORTEKS, TYMBARK ITD! – wydarł się na cały dorm, a ja z lęku wysypałam trochę chrupek na kolana.
- Hyung, tylko ty pijesz takie soki, nikt inny. A dziś mamy gościa, więc może mu nie posmakować. – zza futryny drzwi wyjrzał maknae, który miał spiętą grzywkę w małego kucyczka, wyglądał jak pierwszorzędny poniacz. – A po za tym nic ci się nie stanie, jeżeli raz wypijesz taki sok. – dodał i momentalnie zniknął mi sprzed oczu. Siedziałam z visual’em w ciszy. Bałam się cokolwiek powiedzieć w jego towarzystwie, bo by mi jeszcze nawtykał. Co jak co, ale wiem, że ten koleś potrafi się porządnie pokłócić jak laska z okresem do laski z okresem. Wreszcie tą nieprzyjemną ciszę zakłócił Daehyun, który wparował do pokoju z górą przekąsek, rzucił je na stół i zasiadł obok Himchan’a.
- Junhonggie przynieś 7 szklanek! – zawołał. Po chwili w pomieszczeniu zjawili się Yongguk, Youngjae i Jongup. Zajęli miejsca i zaczęli jeść przekąski.
- No to jaki dziś film oglądamy? – zapytał Jongup. – Może Krain....
- NIE KURWA, NIE JONGUP, NIE OGLĄDAMY TEGO! – przerwał mu najstarszy. – Dziś oglądniemy jakiś film, nie bajkę.
- Może oglądniemy „Mój przyjaciel Hachiko”? – zaproponował Dae.
- Okej! – wszyscy zgodzili się. Chociaż i tak zdaję sobie sprawę, że nikt nie znał tego filmu. To po prostu był unik przed „Krainą Lodu”.
- Jinni, może być? – zapytał Dae.
- Tak, tak świetnie, lubię ten film – uśmiechnęłam się. Ehe, szczególnie napisy końcowe.
Do pokoju wreszcie wszedł ostatni
brakujący, Zelo. Postawił szklanki na blacie i usiadł obok mnie na ziemi,
opierając się o fotel.
- Zelo.... Może włączyłbyś film? – upomniał Himchan. Maknae wstał, podszedł do telewizora i zaczął szperać w płytach, które znajdowały się obok.
- YAAAY!! HYUNGG!! OGLĄDNIJMY POR(n)ORO! – krzyknął nagle maknae, trzymając w ręku płytę na której znajdował się pingwin. (KEKEKEKE XD TAKI TAM DOPIS OD JIHAN.XDDDD)
- Zelo... nie zniżaj się do poziomu Jongup’a ....
- Hyung, co jak co, ale mi to najtrudniej się zniżyć. W przeciwieństwie do kogoś – Zelo z wredną miną odgryzł się liderowi.
- Włączycie wreszcie jakiś film, czy będziecie się zniżać jeszcze niżej, niż Jongup – upomniałam tą dwójkę. – Włączcie se brzydulę, polecam, zajebisty serial. – dodałam, przypominając sobie ostatnio oglądaną dramę.
- Zelo włączaj Hachiko i koniec – rozmowę zakończył Yongguk, Zelo go posłuchał i zrobił tak jak mu kazał. Film się zaczął. Początek zleciał szybko, a to tylko dlatego, bo wiedziałam, co się będzie działo. W pokoju panowała ciemność, więc się cieszyłam, że nikt nie zobaczy jak mi pod koniec filmu polecą łzy. Szczęścia oczywiście, że ekranizacja się już kończy. Popatrzyłam na resztę, Youngjae już prawie zasypiał, Yongguk sprawdzał coś na telefonie, Himchan.. Himchan starał się być jeszcze większą divą, niż jest, Jongup zahipnotyzowany nawet nie mrugał oczami, Daehyun również oglądał uważnie, w końcu sam zaproponował. Minęła już godzina. Każda z moich kości bolała. Sięgnęłam po szklankę, aby nalać sobie do niej, soku.. Nie, nie pomarańczowego. Gdy popatrzyłam na chłopaków, na twarzy Dae i Chana pojawiły się łzy. Dzieeci... Nigdy nie oglądali tego filmu? Jongup, bez żadnych emocji dalej oglądał film, nie mrugając. Zauważyłam, jak Channie zręcznie wytarł mu oślinione usta chusteczką, w którą sam płakał. Zaśmiałam się pod nosem i oglądałam dalej. Wreszcie po 20 minutach film się skończył. Podeszłam do telewizora i wyjęłam płytę z DVD. Rozciągnęłam swoje kości i popatrzyłam na grupę. Wszyscy prawie spali, oprócz mnie, Himchan’a i Yongguk’a. Zelo padł pewnie w połowie filmu, Youngjae tak samo, a Daehyun i Up prawdopodobnie pod koniec. Wszyscy wyglądali jak kupa różowych unicornów.. Tak nawet Jongup, co jest dziwne. Wzięłam koc znajdujący się na fotelu, w którym siedziałam i przykryłam nim Zelo, to samo zrobiłam w przypadku Daehyun’a i Jongup’a. Youngjae przez szmery obudził się i poszedł do łazienki. Rozglądnęłam się dookoła. Trzeba się jakoś wymknąć z tego domu wariatów. Na moje szczęście Himchan i Yongguk udali się do pokoju. Po cichutku, na paluszkach wyszłam z mieszkania. Popędziłam schodami na dół.
- Zelo.... Może włączyłbyś film? – upomniał Himchan. Maknae wstał, podszedł do telewizora i zaczął szperać w płytach, które znajdowały się obok.
- YAAAY!! HYUNGG!! OGLĄDNIJMY POR(n)ORO! – krzyknął nagle maknae, trzymając w ręku płytę na której znajdował się pingwin. (KEKEKEKE XD TAKI TAM DOPIS OD JIHAN.XDDDD)
- Zelo... nie zniżaj się do poziomu Jongup’a ....
- Hyung, co jak co, ale mi to najtrudniej się zniżyć. W przeciwieństwie do kogoś – Zelo z wredną miną odgryzł się liderowi.
- Włączycie wreszcie jakiś film, czy będziecie się zniżać jeszcze niżej, niż Jongup – upomniałam tą dwójkę. – Włączcie se brzydulę, polecam, zajebisty serial. – dodałam, przypominając sobie ostatnio oglądaną dramę.
- Zelo włączaj Hachiko i koniec – rozmowę zakończył Yongguk, Zelo go posłuchał i zrobił tak jak mu kazał. Film się zaczął. Początek zleciał szybko, a to tylko dlatego, bo wiedziałam, co się będzie działo. W pokoju panowała ciemność, więc się cieszyłam, że nikt nie zobaczy jak mi pod koniec filmu polecą łzy. Szczęścia oczywiście, że ekranizacja się już kończy. Popatrzyłam na resztę, Youngjae już prawie zasypiał, Yongguk sprawdzał coś na telefonie, Himchan.. Himchan starał się być jeszcze większą divą, niż jest, Jongup zahipnotyzowany nawet nie mrugał oczami, Daehyun również oglądał uważnie, w końcu sam zaproponował. Minęła już godzina. Każda z moich kości bolała. Sięgnęłam po szklankę, aby nalać sobie do niej, soku.. Nie, nie pomarańczowego. Gdy popatrzyłam na chłopaków, na twarzy Dae i Chana pojawiły się łzy. Dzieeci... Nigdy nie oglądali tego filmu? Jongup, bez żadnych emocji dalej oglądał film, nie mrugając. Zauważyłam, jak Channie zręcznie wytarł mu oślinione usta chusteczką, w którą sam płakał. Zaśmiałam się pod nosem i oglądałam dalej. Wreszcie po 20 minutach film się skończył. Podeszłam do telewizora i wyjęłam płytę z DVD. Rozciągnęłam swoje kości i popatrzyłam na grupę. Wszyscy prawie spali, oprócz mnie, Himchan’a i Yongguk’a. Zelo padł pewnie w połowie filmu, Youngjae tak samo, a Daehyun i Up prawdopodobnie pod koniec. Wszyscy wyglądali jak kupa różowych unicornów.. Tak nawet Jongup, co jest dziwne. Wzięłam koc znajdujący się na fotelu, w którym siedziałam i przykryłam nim Zelo, to samo zrobiłam w przypadku Daehyun’a i Jongup’a. Youngjae przez szmery obudził się i poszedł do łazienki. Rozglądnęłam się dookoła. Trzeba się jakoś wymknąć z tego domu wariatów. Na moje szczęście Himchan i Yongguk udali się do pokoju. Po cichutku, na paluszkach wyszłam z mieszkania. Popędziłam schodami na dół.
- CYWILIZACJA! – krzyknęłam gdy znalazłam się przed budynkiem. Z uśmiechem na
twarzy skierowałam się do domu. W połowie drogi moją radość zakłócił dzwoniący
telefon.
- Czego? – odebrałam.
- JINNI! Gdzieś polazła?! Zaprosiliśmy cię na występ, potem do domu, tyle dla ciebie zrobiliśmy, uratowaliśmy cię, a ty tak się odwdzięczasz? – usłyszałam zły głos Daehyun’a.
- Kurczaki, nie wystarczy wam to, że zaśpiewałam? Gdyby nie ja, to gówno by było z tego koncertu! – krzyknęłam na pół tutejszej okolicy.
- SRANIE W BANIE NA HIMCHANIE, TO CIĘ NIE USPRAWIEDLIWIA! Wracaj natychmiast.
- A wal sobie, co to ja jestem?! – wkurzona rozłączyłam się. Po minucie mój telefon znów zaczął wibrować, chyba z 6 razy. Yh, jakie matoły! Teraz będą mi wysyłać SMSy?! Odebrałam je. Każdy mówił o tym samym „Jinni wredna lamo, wracaj! My cię tak lubimy, a ty masz nas gdzieś.” Machnęłam ręką. Wreszcie dotarłam do domu. Poszłam do łazienki się umyć. Gdy brałam prysznic, moja komórka ciągle się darła. NOSZ KURWA! DAJCIE CZŁOWIEKOWI ŻYĆ! Po umyciu się odczytałam wszystkie 25 smsów. Znów pieprzyli o jednym i tym samym. Umyłam zęby i poszłam do cieplutkiego, mięciutkiego łóżeczka. Podłączyłam telefon do ładowarki i ułożyłam się do snu. Tsaa... WEŹ TU ZAŚNIJ GDY CO SEKUNDE PRZYCHODZI CI 10 SMS’ów. Wykończona dniem, wzięłam urządzenie i zadzwoniłam do Daehyuna, który wysyłał mi najwięcej wiadomości. Po dwóch sygnałach odebrał.
- NUDZI CI SIĘ, KUŹWA?! – wrzasnęłam. – Człowiek spać próbuje, a ty go budzisz! – dodałam.
- Będziemy tak robić dopóki nie przyjdziesz – oznajmił stanowczo. Wzięłam wdech aby się uspokoić. Raz kozie śmierć..
- Oq... przyjdę jutro. Po co wgl? – poddałam się.
- O 7:35 masz być u nas, aby posprzątać nasz dorm. – oznajmił.
- JA SPRZĄTACZKĄ NIE JESTEM, NIGDZIE NIE IDĘ! – znów krzyknęłam.
- Jak się nie zgodzisz, będziemy wydzwaniać do ciebie i sms’ować dopóki się nie zgodzisz.
- Ygh... Okej... O 7:35, tak? – zapytałam dla pewności.
- Tak, nie spóźnij się! – rozkazał i się rozłączył. Wkurzona na max’a, nastawiłam budzik na 7 rano i poszłam spać. Noc minęła mi szybko. Rano robiłam wszystko, aby uciszyć wrzeszczący budzik. Wstałam bez życia. Udałam się do szafy, założyłam czarne dresowe spodnie, a do tego czerwoną bluzę. Poszłam do łazienki ogarnąć ryja. W ciągu 5 minut wyszłam z domu. No to teraz poranny jogging. Pobiegłam truchtem w stronę ich mieszania. Na miejscu byłam po 25 minutach. Weszłam na górę i zapukałam do drzwi. Otworzył mi wystrojony Yongguk, był naprawdę przystojny. Weszłam, ściągnęłam obuwie i poszłam w głąb pomieszczenia.
- Sprzątaczka przyszła! – oznajmiłam stojąc w środku salonu.
- Sypialnia, kuchni, salon i łazienka jest do wysprzątania, my wracamy po 14 więc do tego czasu masz zdążyć. – oznajmił Youngjae, który wyszedł z pokoju obok.
- A jak tego nie zrobię, to co?
- Będę cię dręczyć, niczym komornik. – wyszczerzył się siedzący na fotelu maknae.
- No to wypad! Nie będę przy was sprzątać. – popędziłam ich. – A!! Właśnie, co mam zrobić jak znajdę coś dziwnego? Gumowe, plastikowe.. etc? – spytałam. Wszyscy się na mnie popatrzyli z dziwnym wyrazem twarzy, oprócz Himchan’a, który najwidoczniej był najbardziej w tym obcykany.
- Czego? – odebrałam.
- JINNI! Gdzieś polazła?! Zaprosiliśmy cię na występ, potem do domu, tyle dla ciebie zrobiliśmy, uratowaliśmy cię, a ty tak się odwdzięczasz? – usłyszałam zły głos Daehyun’a.
- Kurczaki, nie wystarczy wam to, że zaśpiewałam? Gdyby nie ja, to gówno by było z tego koncertu! – krzyknęłam na pół tutejszej okolicy.
- SRANIE W BANIE NA HIMCHANIE, TO CIĘ NIE USPRAWIEDLIWIA! Wracaj natychmiast.
- A wal sobie, co to ja jestem?! – wkurzona rozłączyłam się. Po minucie mój telefon znów zaczął wibrować, chyba z 6 razy. Yh, jakie matoły! Teraz będą mi wysyłać SMSy?! Odebrałam je. Każdy mówił o tym samym „Jinni wredna lamo, wracaj! My cię tak lubimy, a ty masz nas gdzieś.” Machnęłam ręką. Wreszcie dotarłam do domu. Poszłam do łazienki się umyć. Gdy brałam prysznic, moja komórka ciągle się darła. NOSZ KURWA! DAJCIE CZŁOWIEKOWI ŻYĆ! Po umyciu się odczytałam wszystkie 25 smsów. Znów pieprzyli o jednym i tym samym. Umyłam zęby i poszłam do cieplutkiego, mięciutkiego łóżeczka. Podłączyłam telefon do ładowarki i ułożyłam się do snu. Tsaa... WEŹ TU ZAŚNIJ GDY CO SEKUNDE PRZYCHODZI CI 10 SMS’ów. Wykończona dniem, wzięłam urządzenie i zadzwoniłam do Daehyuna, który wysyłał mi najwięcej wiadomości. Po dwóch sygnałach odebrał.
- NUDZI CI SIĘ, KUŹWA?! – wrzasnęłam. – Człowiek spać próbuje, a ty go budzisz! – dodałam.
- Będziemy tak robić dopóki nie przyjdziesz – oznajmił stanowczo. Wzięłam wdech aby się uspokoić. Raz kozie śmierć..
- Oq... przyjdę jutro. Po co wgl? – poddałam się.
- O 7:35 masz być u nas, aby posprzątać nasz dorm. – oznajmił.
- JA SPRZĄTACZKĄ NIE JESTEM, NIGDZIE NIE IDĘ! – znów krzyknęłam.
- Jak się nie zgodzisz, będziemy wydzwaniać do ciebie i sms’ować dopóki się nie zgodzisz.
- Ygh... Okej... O 7:35, tak? – zapytałam dla pewności.
- Tak, nie spóźnij się! – rozkazał i się rozłączył. Wkurzona na max’a, nastawiłam budzik na 7 rano i poszłam spać. Noc minęła mi szybko. Rano robiłam wszystko, aby uciszyć wrzeszczący budzik. Wstałam bez życia. Udałam się do szafy, założyłam czarne dresowe spodnie, a do tego czerwoną bluzę. Poszłam do łazienki ogarnąć ryja. W ciągu 5 minut wyszłam z domu. No to teraz poranny jogging. Pobiegłam truchtem w stronę ich mieszania. Na miejscu byłam po 25 minutach. Weszłam na górę i zapukałam do drzwi. Otworzył mi wystrojony Yongguk, był naprawdę przystojny. Weszłam, ściągnęłam obuwie i poszłam w głąb pomieszczenia.
- Sprzątaczka przyszła! – oznajmiłam stojąc w środku salonu.
- Sypialnia, kuchni, salon i łazienka jest do wysprzątania, my wracamy po 14 więc do tego czasu masz zdążyć. – oznajmił Youngjae, który wyszedł z pokoju obok.
- A jak tego nie zrobię, to co?
- Będę cię dręczyć, niczym komornik. – wyszczerzył się siedzący na fotelu maknae.
- No to wypad! Nie będę przy was sprzątać. – popędziłam ich. – A!! Właśnie, co mam zrobić jak znajdę coś dziwnego? Gumowe, plastikowe.. etc? – spytałam. Wszyscy się na mnie popatrzyli z dziwnym wyrazem twarzy, oprócz Himchan’a, który najwidoczniej był najbardziej w tym obcykany.
- Nie martw się, nic takiego tu
nie znajdziesz. – zapewnił mnie. Ta, zdążyli wszystko pochować.
Wreszcie po 5
minutach zespół opuścił dorm. Zamknęłam drzwi i powędrowałam do łazienki aby
przemyć twarz. Zdjęłam naszyjnik z szyi i położyłam go na szafeczce nad
umywalką. Po przemyciu twarzy wyszłam z pomieszczenia i zabrałam się za robotę.
Nie lubiłam sprzątać, no ale cóż. Wysprzątanie całego dormu zajęło mi 5 godzin.
Oczywiście robiłam 30 minutowe przerwy, więc co się dziwić. Wykończona
sprzątaniem, wyszłam z tej pedo-chatki i
zamknęłam ją kluczami, które położyli na blacie stołu w kuchni. Pogoda
dziś dopisywała. Z uśmiechem wracałam do domu, gdy tu nagle poczułam, że mi
czegoś brakuje. Najpierw zaczęłam grzebać po kieszeniach, ale tam miałam
wszystko. Stanik mam, dziewictwo
obecne, majty też, bluza również, pierścionki wszystkie są, kolczyki też. O
FUCKIN FUKC! Czym prędzej
wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wykręciłam numer do Jongup’a . Nie
odbierał. Następnie zadzwoniłam do Kang’a, również nie odbierał. AISH!! Ostatnim numerem jaki miałam, był numer
Zelo. Wykręciłam go i modliłam się by odebrał. - Tak słucham? Tutaj stylistka B.A.P – usłyszałam przyjemny kobiecy głos w telefonie.
- Dzień dobry! Czy można prosić któregoś z nich do telefonu? – zapytałam.
- Niestety, teraz żaden z nich nie da rady rozmawiać, będą mogli dopiero za 30 minut. – odpowiedziała.
- Proszę przekaż im aby do mnie zadzwonili jak najszybciej!
- Dobrze – zgodziła się kobieta. Rozłączyłam się i pobiegłam do domu. Tam czekałam na telefon od któregoś z tych debili. Czekałam i czekałam i czekałam. NIE WRÓCĘ DO ICH PSYCHODORMKU, NO WAY. Wreszcie po godzinie wyczekiwania mój telefon rozbrzmiał. Szybko go chwyciłam i odebrałam.
- HALO! – wydarłam się.
- Jinni, co jest? – spytał Yongguk.
- Jesteście już w dormie?
- Nie, jeszcze nie, ale będziemy za 15 minut. – oznajmił.
- Jak będziecie to błagam was, poszukajcie takiego naszyjnika z fioletowym kryształkiem. OGOG?
- Dobrze, poszukamy – zgodził się.
- Dzięki, jak go znajdziecie dajcie mi od razu znać. – dodałam, po czym się rozłączyłam. Czekałam na połączenie krzątając się po całym domu. Wreszcie po czasie, który dla mnie był wiecznością, przyszedł mi SMS. „Znaleźliśmy twój naszyjnik! ~~”.
- CHWAŁA SIWONOWI! – krzyknęłam. Zebrałam swoje klamoty i wybiegłam z domu. W zaskakującym tempie znalazłam się w dormie B.A.P, nie było nikogo prócz Himchan’a.
- Gdzie mój naszyjnik? – spytałam od razu.
- Jaki naszyjnik?
- No mój? Taki z fioletowym kryształkiem. – opisałam go mniej więcej.
- Opisz dokładniej. Kierunek, zwrot, punkt przyłożenia, etc.
- Himchan, nie rób z siebie debila, tylko mi go oddaj! Jest dla mnie bardzo ważny! – wkurzyłam się.
- O to Ci chodzi? – zapytał pokazując przedmiot.
- Tak, daj mi to! – podeszłam. Chciałam złapać ozdobę, ale chłopak w tym samym momencie podniósł ją wyżej. – Nie baw się ze mną w ser i szczura, bo dostaniesz w jaja! – wkurzona już podniosłam nogę, ale blondyn złapał ja swoimi kolanami. – YAAAH!
- Opowiedz mi... Skąd masz to maleństwo, ładne jest i stylu Himchana, za ile mi go odsprzedasz? – zapytał.
- To jest bezcenne! Jest dla mnie zbyt ważne, żeby komukolwiek to sprzedać. Nawet nie powinieneś tego trzymać w swoich rękach. SKAZISZ TO JESZCZE! Oddaj mi to, plz! – w moich oczach prawie pojawiły się łzy. Chłopak zauważając to wyluzował i oddał mi błyskotkę. Wkurzona założyłam z powrotem naszyjnik na szyję i pokierowałam się w stronę przedpokoju. Już otwierałam drzwi, gdy Himchan mnie zatrzymał.
- Wiesz, że to coś nie odgoni od ciebie smutków? – spytał wskazując przedmiot na mojej szyi.
- Co? Jakie smutki? O czym ty rozmawiasz?! – zapytałam kompletnie zdezorientowana. Kim on jest..... (Tak, on jest Kim DDDDX)
Yeeey!!
V rozdział skończoony! Zajebisty, cnie? xD
Pisałam go prawie w całości (Miyuki) FEJM, FEJM XD
Podoba się? ~~