Rozdział III: Oppa, mogę ten kawałek serniczka?
Po rozmowie w kawiarni i dowiedzeniu kim są „bliscy
przyjaciele”, zostałam zawieziona do dormu owej dwójki. Jechaliśmy vanem w
stronę Hannam-dong, było to dość blisko mojej „prowincji”. Siedziałam na
przednim siedzeniu, a dwójka chłopaków za mną. Starając się jak najmniej
podsłuchiwać i nie odwracać, ignorowałam ich wyczyny z tyłu. Jadąc obserwowałam
krajobraz miasta. Nawet jeśli było to ogromne miasto, można było to nazwać
nawet metropolią, znajdowało się tu dużo pięknych parków. Wzdłuż ulic rosły
różnego rodzaju drzewa.
- Coś pięknego – westchnęłam przypatrując się nadal krajobrazowi. Po 10-tym zakręcie krajobraz się zmienił. Wjechaliśmy w jakąś dzielnicę, najprawdopodobniej tutaj mieszkał zespół, o którym nigdy nie słyszałam. Wreszcie się zatrzymaliśmy. Wysiadłam z auta jako pierwsza i czekając na resztę rozglądałam się dookoła. Było tu równie ładnie, nawet jeżeli to były domy kilku rodzinne, tak mi się zdawało, ponieważ były większe od tych które znajdowały się w mojej okolicy .
- Teraz niech mi ktoś wytłumaczy.. po co ja tu jestem.. – westchnęłam do siebie.
- Jinni – usłyszałam głos starszego. – Chodź na górę – zawołał, a ja poszłam za nim.
- Coś pięknego – westchnęłam przypatrując się nadal krajobrazowi. Po 10-tym zakręcie krajobraz się zmienił. Wjechaliśmy w jakąś dzielnicę, najprawdopodobniej tutaj mieszkał zespół, o którym nigdy nie słyszałam. Wreszcie się zatrzymaliśmy. Wysiadłam z auta jako pierwsza i czekając na resztę rozglądałam się dookoła. Było tu równie ładnie, nawet jeżeli to były domy kilku rodzinne, tak mi się zdawało, ponieważ były większe od tych które znajdowały się w mojej okolicy .
- Teraz niech mi ktoś wytłumaczy.. po co ja tu jestem.. – westchnęłam do siebie.
- Jinni – usłyszałam głos starszego. – Chodź na górę – zawołał, a ja poszłam za nim.
Szliśmy po klatce schodowej, nawet jeżeli można było jechać
windą. Zatrzymaliśmy się na drugim piętrze. Brunet, który szedł za mną,
podszedł do drzwi, które znajdowały się po lewej stronie i je otworzył,
zapraszając mnie do środka. Ja jednak puściłam przed sobą menadżera. Kang
wszedł pierwszy, zdjął buty i poszedł przed siebie. Wykonałam niepewnie te same
czynności.
…Obcy ludzie, obce mieszkanie... To przecież mogą być jacyś
zboczeńcy...
STOP!
To przecież zespół. . . .
ZESPÓŁ ZBOCZEŃCÓW?!
Dochodząc prawdopodobnie do salonu zauważyłam siedzącego na
kanapie chłopaka. Jego twarz była pulchniejsza niż twarz poznanej już dwójki,
która stała w tym momencie za mną.
- CHŁOPCY! – zawołał Kang. Po chwili w pomieszczeniu
pojawiła się trójka mężczyzn, no i chłopak grający właśnie za playstation. W
sumie było ich czterech, a no i Ci „bliscy przyjaciele”, czyli sześć osób. Wśród czwórki
zauważyłam swojego „wybawiciela”. Uśmiechnęła się lekko do niego, a on
odwzajemnił mi uśmiech. Obok Daehyun’a, bo tak miał na imię, stał chłopak
najniższy z całej szóstki w włosach koloru malinowym? W progu drzwi stał na
swój sposób przystojny brunet, który wpatrywał we mnie swe nie za duże brązowe
oczy.
- Chłopcy poznajcie Jinni – przedstawił mnie Kang.
- Em… no hej.. – czując się jak główna atrakcja w zoo, przywitałam się ze „zwiedzającymi”
- Witaj Jinni, nazywam się Yoo Youngjae i jestem mózgiem B.A.P. Jam je mądry, to są debile... – odezwał się, nadal grający w grę chłopak o bardzo wypukłych policzkach. Trudno mi uwierzyć, że on jest niby mózgiem zespołu, że ten zespół w ogóle ma mózg…
- Ja nazywam się Moon Jongup i jestem głównym tancerzem– powiedział trochę niewyraźnie, ale na tyle dobrze by go zrozumieć, najniższy członek. Ym, on nie wyglądał z kolei na zbyt... nabitego wiedzą.
- Visual i sub-wokal, Kim HimChan – jego głos miał fajną zachrypniętą barwę. Jednak kiedy odwróciłam się w jego stronę, pożałowałam.
- Chłopcy poznajcie Jinni – przedstawił mnie Kang.
- Em… no hej.. – czując się jak główna atrakcja w zoo, przywitałam się ze „zwiedzającymi”
- Witaj Jinni, nazywam się Yoo Youngjae i jestem mózgiem B.A.P. Jam je mądry, to są debile... – odezwał się, nadal grający w grę chłopak o bardzo wypukłych policzkach. Trudno mi uwierzyć, że on jest niby mózgiem zespołu, że ten zespół w ogóle ma mózg…
- Ja nazywam się Moon Jongup i jestem głównym tancerzem– powiedział trochę niewyraźnie, ale na tyle dobrze by go zrozumieć, najniższy członek. Ym, on nie wyglądał z kolei na zbyt... nabitego wiedzą.
- Visual i sub-wokal, Kim HimChan – jego głos miał fajną zachrypniętą barwę. Jednak kiedy odwróciłam się w jego stronę, pożałowałam.
Narcyz jak nic.
- Mnie znasz, ale się przedstawię. Jestem Jung Daehyun i
jestem wokalistą prowadzącym – odezwał się mój „wybawiciel”. Znów ciepło się
uśmiechną, tak jakby się spodziewał, że właśnie się w nim zakocham. Creepy,
przecież to nie drama..
- Hyung! To wy się znacie? – rozbrzmiał miły nastoletni
głos.
- Junhongie! Przedstaw się! – rozkazał starszy.
- Ale... – Daehyun popatrzył na niego z wyższością. Taak, też narcyz? – Maknae i główny raper, Choi Junhong, znany jako Zelo – lekko się ukłonił, zrobiłam to samo. Ale co to znaczyło maknae? Jakaś dillerowska ksywka?
- Maknae? – zapytałam się reszty.
- Maknae – najmłodszy członek zespołu. – wytłumaczył Kang. No i wszystko jasne. Został wyższy o głowę brunet.
- Lider, Bang Yongguk, miło mi Cię poznać – uśmiechnął się, co mnie prawie zabiło. Jego, jego uśmiech był tak piękny, a te białe zęby, pozazdrościć.
- Ahm... no i więc ty i ten... maknae...
- Są najbardziej wkurzający. Tak, to prawda – w słowo wszedł mi Himchan. – Żebyś słyszała jak tłuką się po nocy…
- AGFHDGS…. Oszczędź mi tego! – próbując zapomnieć o wcześniejszych wydarzeniach, nawet nie chciałam patrzeć najmłodszemu w twarz. - bo kiedy dasz im playstation Younjae... – dokończył to co mu przerwałam.
- Ahaaa.. Em.. okey – sztucznie się uśmiechając przejechałam wzrokiem po wszystkich.
Dlaczego ja tu w ogóle przyjechałam, przecież nie mam nic do nich.
- Junhongie! Przedstaw się! – rozkazał starszy.
- Ale... – Daehyun popatrzył na niego z wyższością. Taak, też narcyz? – Maknae i główny raper, Choi Junhong, znany jako Zelo – lekko się ukłonił, zrobiłam to samo. Ale co to znaczyło maknae? Jakaś dillerowska ksywka?
- Maknae? – zapytałam się reszty.
- Maknae – najmłodszy członek zespołu. – wytłumaczył Kang. No i wszystko jasne. Został wyższy o głowę brunet.
- Lider, Bang Yongguk, miło mi Cię poznać – uśmiechnął się, co mnie prawie zabiło. Jego, jego uśmiech był tak piękny, a te białe zęby, pozazdrościć.
- Ahm... no i więc ty i ten... maknae...
- Są najbardziej wkurzający. Tak, to prawda – w słowo wszedł mi Himchan. – Żebyś słyszała jak tłuką się po nocy…
- AGFHDGS…. Oszczędź mi tego! – próbując zapomnieć o wcześniejszych wydarzeniach, nawet nie chciałam patrzeć najmłodszemu w twarz. - bo kiedy dasz im playstation Younjae... – dokończył to co mu przerwałam.
- Ahaaa.. Em.. okey – sztucznie się uśmiechając przejechałam wzrokiem po wszystkich.
Dlaczego ja tu w ogóle przyjechałam, przecież nie mam nic do nich.
- Ym.. no taak właśnie.. – stojąc w ciszy w pomieszczeniu,
wszyscy oprócz mnie głupio się szczerzyli.
- A więc, może obiad? – Daehyun zaproponował, przerywając
grobową cisze.
- TAK OBIAD, OBIAD! – nagle Jongup zaczął świecić oczami do
Himchana – hyuung… Jakieś.. Mięsko?
Brązowowłosy chłopak uśmiechnął się do niższego i zrobił
coś, czego się nie spodziewałam.
- CHBYA CIĘ COŚ, SZCZURZE – walnął różowowłosego – JAK
CHCESZ ŻREĆ TO LEĆ I RÓB.
- Hyuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuung, nie bądź zając, weź
nam zróóób.. – Zelo dołączył do poszkodowanego, robiąc duże oczy – Maknae tak
ładnie proosi… - słodkim głosikiem, starał się przekonać starszego.
- Yongguk... weź tą dwójkę, bo coś im zrobię – Himchan
wydawał się twardy, ale we wnętrz chyba się poddał.
- Okey, okey. Dzieciarnia idzie się bawić z Jinni, a Himchan
do garów – ciągnąc najmłodszych ku mnie, zadowolony wrobił bruneta w gotowanie.
- YAH! GUK! NIE GOTUJĘ, NIE CHCĘ! – jak wielka diva zrobił
pozę i uniósł głowę w geście obrażenia.
Boże.. oni tak na co dzień?
Yongguk stawiając dwójkę przy mnie, popchnął nas do drugiego
pokoju, po czym odwrócił się do Himchana.
- Chan, nie chodzi, że nie chcesz. TY MUSISZ – śmiejąc się,
stanął w obronie za Kangiem.
Słysząc jeszcze krzyki, zdołałam zrozumieć, że razem z
Himchanem będzie gotował Daehyun.
Szczerze..
Nie wiem czy coś tutaj zjem.
Dziwne ksywki, para… „Bliższych znajomych”, męska diva i
dwója upośledzonych nastolatków.
Taa… Na pewno nic nie wkładają do jedzenia.
Nagle powracając myślami do własnego położenia, zdałam sobie
sprawę, że obydwoje gapią się na mnie.
- Ymm.. Jongup i Zelo, tak? – starając się cokolwiek
powiedzieć, postawiłam na normalne zapoznawanie się.
- Taaak. I jak ci się tu podoba? Może i oni są nudni, ale
zawsze masz nas! – Jongup śmiejąc się, wydawało mi się, że on serio uważa, że
jest fajny.
- Nomm… Racja – sztucznie się uśmiechając, wyjrzałam
dyskretnie przez okno. Drugie piętro, jak skoczę, to najpewniej się zabiję.
- Heh, Jinni, nie martw się – obok mnie stanął Junhong –
Serio łatwo się z nami gada.
- Tak, wieem.. – delikatnie się od niego odsuwając,
powiedziałam – Ale nie musisz aż tak mi uświadamiać o moim metr siedemdziesiąt
sześć.
- Hahahaha! Wybacz, wybacz. Ale nie martw się, jesteś prawie
równa Jongupowi hyungowi! – nie wiem czy to był komplement, czy wręcz
przeciwnie.
- Heh, Zelo.. – łapiąc młodszego za rękę, zaczął mu ją
wyginać – nie musisz aż tak jej pocieszać – szczerząc się do niego, dalej go
maltretował.
- Hej, hej.. Spokojnie – uspokoiłam ich.
- Em? Co, dlaczego? – zdezorientowani popatrzyli się na mnie
jak na desperatkę. Ahh.. to było na ich porządku dziennym?
- A z resztą.. kontynuujcie – machnęłam ręką, a oni zaraz
znów zaczęli zabawę z przemocą.
Patrząc się na ich wyczyny, usiadłam na kanapie obok i
obstawiałam który wygra.
Jongup wydawał się silniejszy, ale Zelo był szybszy i
zręczniejszy. Ciągle unikał ciosów i nabijając się ze wzrostu starszego,
bardziej napalał go do walki.
- Dalej Zelo, Łuhu.. – westchnęłam tak, jakbym kibicowała
komuś na pogrzebie.
W końcu oderwałam od nich wzrok i rozejrzałam się po pokoju.
Był to chyba jakiś mniejszy, drugi salonik. Dwie czarne kanapy, ława, stoliczek
pod oknem na którym stał kwiatek i jakieś ramki. Kiedy wyostrzyłam wzrok, na
zdjęciach zauważyłam całą szóstkę. Ramek było kilka, a na każdym zdjęciu
wyglądali inaczej, inne fryzury, ubrania… Można było zobaczyć jak się zmienili.
Na sam widok Yongguka w blond włosach się uśmiechnęłam i zagruchałam.
- Blondyneczka lideeer ~~~ - śmiejąc się sama z siebie,
oglądałam resztę fotografii.
- HEEJ, OBIAD! – ktoś krzyknął z pomieszczenia obok.
Junhong z Jongupem od razu przestali się bić i jak
zaczarowani, grzecznie pobiegli do kuchni. Ja spokojnie podnosząc się z kanapy
poszłam ich śladami.
Kiedy doszłam do kuchni, zastałam ogromny stół zastawiony
tutejszymi przysmakami i siedzących przy nim chłopaków. Śmiali się razem i
droczyli, lecz cierpliwie czekali aż wszyscy zasiądą.
Nagle poczułam.. ciepło? Po raz pierwszy nie będę jeść sama.
Znaczy, już wcześniej jadałam z przyjaciółmi, ale to tak w restauracjach lub
fastfood’ach.
A tu? Jest miła, rodzinna atmosfera. Dopiero teraz
zauważyłam, że ich zespół to tak naprawdę grupka chłopaków spełniająca podobne
do siebie marzenia.
Eh.. jedynym minusem w całej tej ich umowie jest to, że
każdy ma zadatki na oficjalne miejsce w psychiatryku. Wzdychając zajęłam swoje
miejsce obok Daehyuna i Yongujae.
- Ymm.. dziękuję za obiad – miło się uśmiechając do Daehyuna,
podziękowałam za jedzenie.
- Aaa tam, nie ma sprawy. To drobnostka – odpowiedział mi
również się uśmiechając.
- Tak tak, teraz jej tak stulaj – nagle na moim ramieniu
uczepił się Jae i z wrednym uśmiechem, zaczął obsmarowywać Daehyuna.
- On i mówienie „ nie ma sprawy” ? Jinni, nie wierz temu
debilowi! On to może pochłaniać magazyny
żarcia, ale żeby sam zabrał się za czegokolwiek robienie.. MOŻNA POŚNIĆ
– śmiejąc się, wystawił Daehyunowi język – On to tylko do jedzenia i spania.
Żebyś słyszała jak się wił przed chwilą na podłodze w kuchni, krzycząc do
Himchana, że za nic nie będzie gotował!
- Przynajmniej kafelki będą czyste.. – westchnął obrażony Himchan, siedzący po drugiej stronie stołu. – Wszelkie podziękowania i pochwały proszę kierować do mnie. Daehyun jedynie wsypał coś do zupy… Jeszcze nie zlokalizowałem co to było, ale jak wpychałem mu na siłę trochę do spróbowania, to do teraz żyje. Więc chyba nic wam nie będzie – szyderczo śmiejąc się, życzył nam smacznego.
- Przynajmniej kafelki będą czyste.. – westchnął obrażony Himchan, siedzący po drugiej stronie stołu. – Wszelkie podziękowania i pochwały proszę kierować do mnie. Daehyun jedynie wsypał coś do zupy… Jeszcze nie zlokalizowałem co to było, ale jak wpychałem mu na siłę trochę do spróbowania, to do teraz żyje. Więc chyba nic wam nie będzie – szyderczo śmiejąc się, życzył nam smacznego.
- Ja nic nie dodawałem do zupy! – burknął obrażony Daehyun.
Minęło kilka sekund i wszyscy zaczęli się śmiać. – Jesteście niesprawiedliwi! –
dodał zrzędliwie i zaczął jeść. Przy obiedzie panowała miła atmosfera, wszyscy
ze sobą rozmawiali, a ja byłam jak piąte koło u wozu.
Każdy z nich gadał o tematach dotyczących tylko ich grona.
Nie wiedziałam o co chodzi i jedyne co mi pozostawało, to głupio się uśmiechać
i przytakiwać.
- Ym... muszę do toalety – wstałam gwałtownie od stołu i pokierowałam się w stronę białych drzwi. Stojąc nad umywalką wpatrywałam się w swoje odbicie...
- Ym... muszę do toalety – wstałam gwałtownie od stołu i pokierowałam się w stronę białych drzwi. Stojąc nad umywalką wpatrywałam się w swoje odbicie...
- Lustereczko, powiedz przecie.. – westchnęłam. – Co ja
robie tu z tymi palantami największymi na świecie?
Patrzyłam w moje odbicie jeszcze przez ułamek sekundy, aż
wybuchłam śmiechem.
Boże... ja tutaj zaczynam być obłąkana. Bawię się w złą
królową, sama ze sobą…
- Co ja tutaj robię? – wymamrotałam do siebie, przemywając twarz zimną wodą.
- Co ja tutaj robię? – wymamrotałam do siebie, przemywając twarz zimną wodą.
Myślami idąc do mojego domu, aż zatęskniłam za wygodnym
łóżkiem, telewizorem, ramenem z mikrofalówki i własnym towarzystwem.
– Czas najwyższy iść do domu. – przekonywałam sama siebie,
że jestem w stanie im to powiedzieć. Zbierając odwagę i siłę na „Tarczę
ochronną przeciwko aegyo Zelo”, wyszłam z łazienki.
Przechodząc obok drzwi prowadzących do kuchni zauważyłam
stojącego przy zlewie Himchan’a, który zmywał naczynia.
Może by mu pomóc? Przynajmniej nie będzie, że w ogóle nic
nie robiłam i po prostu poszłam.
- Pomóc Ci? – spytałam, wchodząc do pomieszczenia.
- Nie, dziękuję. Pójdź do chłopaków, są w salonie. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy. – Lepiej ty tam idź, bo ja już przy nich wyciągam nóż, by wykastrować każdego po kolei - z goryczą dodał, ściskając gąbkę tak, że prawie z nic by z niej nie zostało, gdyby nie ja.
- Pomóc Ci? – spytałam, wchodząc do pomieszczenia.
- Nie, dziękuję. Pójdź do chłopaków, są w salonie. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy. – Lepiej ty tam idź, bo ja już przy nich wyciągam nóż, by wykastrować każdego po kolei - z goryczą dodał, ściskając gąbkę tak, że prawie z nic by z niej nie zostało, gdyby nie ja.
- Hej, hej – wyrwałam mu mały przedmiot z ręki i wrzuciłam z
powrotem do zlewu. – Nie wyżywaj się na biednych, nieożywionych przedmiotach.
Lepiej to już idź i ich wykastruj. Mogę przytrzymać ci Jongupa – śmiejąc się,
wytarłam ręce w ścierkę na blacie i wyszłam z kuchni.
Nie chciał pomocy to
nie, łaski bez.
Przystanęłam przed salonem i głęboko westchnęłam.
- Jinni, Hwaiting! – dopingując sama siebie, weszłam do
środka. Tak jak myślałam, wszyscy byli zajęci sobą i chyba nikt nie zauważył,
że wyszłam.
- Ja już będę się zbierać – oznajmiłam cicho.
Jak w wojsku odwrócili równo głowy w moją stronę i wlepili wzrok w moją osobę.
Jak w wojsku odwrócili równo głowy w moją stronę i wlepili wzrok w moją osobę.
Czuję się jakbym miała bombę, która zaraz wybuchnie i nie
mogę nigdy jej wyrzucić, bo oni ciągle się na mnie gapią..
- Wae? – Zelo wstał pierwszy od stołu i podszedł do mnie.
- Muszę jeszcze coś ważnego w domu zrobić i ogólnie... – wytłumaczyłam się.
- Muszę jeszcze coś ważnego w domu zrobić i ogólnie... – wytłumaczyłam się.
No i co z tego, że
kłamałam?? Nie każdy czuję się tutaj tak dobrze, jak oni.
- Odprowadzę Cię – odezwał się tym razem Daehyun, który właśnie robił coś na telefonie.
- Nie, nie trzeba – pokręciłam przecząco głową.
- Odprowadzę Cię – odezwał się tym razem Daehyun, który właśnie robił coś na telefonie.
- Nie, nie trzeba – pokręciłam przecząco głową.
Towarzystwo któregoś z nich – ostatnia rzecz, której teraz
potrzebuję.
- Powoli się ściemnia, jeszcze ktoś na ciebie napadnie lub coś... – dodał.
- Powoli się ściemnia, jeszcze ktoś na ciebie napadnie lub coś... – dodał.
- HEJ! Czego się na mnie gapisz, mówiąc o napaści? – niski
głos Yongguka rozbrzmiał głośno w całym salonie.
- Jaa..? – perwersyjnie Daehyun się zaśmiał, a potem z
sarkazmem dodał – Nie, Liderze... Ty i napad? Wcalee...
- Dobra, dobra. Dopóki Zelo się nie skarży, to nie mamy nic
na Yongguka hyunga – Jongup dołączył się śmiechem do Daehyuna.
- Em..? Ja? Na co mam się skarżyć? – zdezorientowany Zelo
czuł się pewnie tak jak ja.
BOŻE.
Widzisz i nie grzmisz.
Przez kolejne dziesięć minut starałam się wymigać z
towarzystwa Daehyuna w drodze powrotnej, niestety na próżno. Nic nie
wytargowałam.
Zebrałam swoje rzeczy i żegnając się, wyszłam z moim
opiekunem z pokoju.
- Daehyun, gdzie idziesz? – spotykając nas w korytarzu,
zaskoczony Yongjae nie wiedział, że wychodzimy. Nawet nie zauważyłam, że go nie
było z resztą chłopaków w salonie.
- A odprowadzić Jinni do domu – odpowiedział i popchnął mnie w stronę drzwi wyjściowych.
- Eh? Co? Aaa! To idę z wami – uśmiechnął się i nie czekając na potwierdzenie jego dołączenia, zaczął ubierać buty.
- Ogona nam nie potrzeba, zostań tu i pilnuj Himchana hyunga – powiedział starszy.
- Eh tam, poradzą sobie i beze mnie – zadowolony ominął nas i wyszedł pierwszy.
- Jae.. boże.. Znów zaczyna – westchnął zrezygnowany Daehyun i zwrócił na mnie uwagę. – No więc, chodźmy.
***
- A odprowadzić Jinni do domu – odpowiedział i popchnął mnie w stronę drzwi wyjściowych.
- Eh? Co? Aaa! To idę z wami – uśmiechnął się i nie czekając na potwierdzenie jego dołączenia, zaczął ubierać buty.
- Ogona nam nie potrzeba, zostań tu i pilnuj Himchana hyunga – powiedział starszy.
- Eh tam, poradzą sobie i beze mnie – zadowolony ominął nas i wyszedł pierwszy.
- Jae.. boże.. Znów zaczyna – westchnął zrezygnowany Daehyun i zwrócił na mnie uwagę. – No więc, chodźmy.
***
- No i jak ci się u nas podobało? – Daehyun zwolnił kroku
tak, by iść równo obok mnie. Właśnie przechodziliśmy przez kolejne uliczki i
coraz bardziej się ściemniało.
- Em.. ciekawie – nie skłamałam. Było dość interesująco.
Szczególnie kiedy Himchan rzucił Yongguka bułeczką.
Najstarszy oblał potem go wodą i zaczęli się kłócić. W wyniku całej afery
Jongup i Zelo chcieli uspokoić hyungów, tylko że przypadkiem Himchan uderzył
Junhonga w brzuch, na co Yongguk o mało nie wybuchł. Potem cała trójka się
kłóciła i rzucała jedzeniem, aż jedno kim chi wylądowało na czole Jongup’a.
Daehyun z Youngjae zaczęli się tak
śmiać, że wkurzony Jongup rzucił w nich jabłkiem, pomijając że chciałam sobie
akurat je zjeść jako deser. Pod koniec całej afery, Kand stał na środku salonu
z włosami pełnymi klusek i śmiał się z reszty. Oni również wybuchli chichotem i
powoli doprowadzali się do porządku.
- Taak.. bardzo ciekawie – dopowiedziałam, przypominając
sobie cały obiad.
- Zazwyczaj jest o wiele gorzej, więc się ciesz, że kazałem
zachowywać się w miarę przyzwoicie – uśmiechnął się do mnie, idąc jeszcze
bliżej niż wcześniej.
- Ah.. to było „ w miarę?” – wysyczałam, starając się nie
zaśmiać. - Auć! – nagle poczułam lekki ból w ramieniu. Jego przyczyną był sam
Youngjae, który wepchnął się pomiędzy nas i zaczął coś paplać.
Następne kilka minut drogi spędziłam na przytakiwaniu i uśmiechaniu
się do tego, o czym Younjae opowiadał. Razem z Daehyunem śmiali się z wszystkiego
i popychali się nawzajem.
Co jak co, ale mimo lekkich upośledzeń w tym zespole, to oni
są naprawdę zgrani.
- Zazdroszczę wam – wymsknęło mi się, to o czym myślałam.
- Hm? Co takiego? Co nam zazdrościsz? – zdziwiony Jae
popatrzył się na mnie, odciągając uwagę od Daehyuna zaczepiającego ciężarówkę z
mrożonymi serniczkami.
- Em.. a tak po prostu. Jesteście.. jak rodzina –
uśmiechnęłam się niezręcznie. – Wiesz, w moją rodzinę wchodzi tylko ojciec,
który całą uwagę poświęca na prowadzenie firm.
Poczułam się jak w jakimś dennym programie, gdzie teraz
prowadzący powinien z uczuciem westchnąć i powiedzieć; „ Poruszyła mnie twoja
historia.”
- Oh, Jinni! - nagle
silne ramie chłopaka owinęło się wokół mojej szyi. – Nie martw się. Jeśli
chcesz to od dziś będę twoim starszym braciszkiem – nadymając swoje i tak duże
policzki, zaczął tarmosić mnie za włosy.
- Hah, braciszkiem? – zaczęłam się śmiać. Zawsze chciałam
mieć rodzeństwo, ale.. Normalne.
- No jasne! Od teraz masz mi mówić „Oppa” – zagruchał do
mnie.
- Niee. Youngjae, nawet nie myśl, że tak zrobię! – zaczęłam mu
się wywijać, ale i tak mnie nie wypuścił.
- Co?
- Nie!
- Powtórz.. – naglegał wwiercając we mnie spojrzenie godne
najstraszniejszego klauna.
- Youngjae, nawet tak nie myśl..? – wybąkałam.
- POWTÓRZ!
- Oppa – zblazowana miałam nadzieje, że nikt się na nas nie
patrzy.
- No i co? Bolało? – zadowolony wypuścił mnie.
- A żebyś wiedział jak bardzo – wysyczałam patrząc się na
niego, tak jak na potencjalnego przechodnia, którego mogłabym wypchnąć pod
auto.
- No nie bulwersuj się taak.. – poprawił mi siano na głowie,
które swoją drogą było jego winą. – Ja bym się cieszył, gdyby ktoś był tak miły
i stał się moim bratem.
- Eh.. dzi..ę..k..i.. – wypowiedziałam niechętnie.
- Ohh, coo.. Powtórz – teatralnie nastawił ucho ku mnie.
- DZIĘKUJĘ! – krzyknęłam na cały głos, wiedząc jak potem
Youngjae się kuli, narzekając że krzyczę na niego bez powodu.
- CO JINNI? TEŻ CHCESZ? – z dalej usłyszałam głos Daehyuna.
Właśnie brał od biednego kierowcy, który ledwo wytrzymywał przy jego
towarzystwie, drugi worek mrożonych serniczków.
- Okey, dla mnie jeden! – pokiwałam głową i mimicznie
pokazałam, że chcę jedną sztukę.
Reszta drogi minęła nam wesoło. Youngjae męczył mnie, bym
mówiła do niego „Oppa” na co ja się wkurzałam, on się śmiał i tak w kółko.
Niestety, kiedy Daehyun się dowiedział o co chodzi, obydwoje doprowadzili mnie
do takiego stanu, że nim się skapnęłam, to zrobiłam zakład z nimi dwoma.
- Okey, czyli jeżeli pomylisz się i nie powiesz do mnie „Oppa”
przefarbujesz się na fiolet? – uhahany nie mógł powstrzymać ekscytacji.
- Tak. Lecz jeśli ty się pomylisz i nie będziesz się do mnie
zwracał jak do siostrzyczki, to nie golisz się przez miesiąc? – z wrednym
uśmiechem, patrzyłam się na niepewną miną Youngjae.
- Em.. no..
- TAK ON SIĘ ZGADZA! – Daehyun zdawał się być jeszcze
bardziej podekscytowany tym wszystkim, chociaż nie brał udziału w zakładzie. –
Ja jestem sędzią. Ustalam zasady, a wy nie możecie się kłócić o nie. Okey? – a czy
niby teraz moglibyśmy się nie zgodzić?
Wątpię.
- Tak tak.. – machnęłam ręką.
- No to.. – Jae wyciągnął w moja stronę – Siostrzyczko..? - uśmiech wygranego nie schodził z jego twarzy.
- Tak, Oppa? – pewna siebie wsunęłam swoją dłoń w jego.
Już chciałam potrząsnąć z nim ręką, jako symbol zakładu, jednak
Daehyun mnie uprzedził.
- Cięte, cięte i przecięte! – jak przedszkolak wypowiedział wyliczankę,
którą używałam mając 4/5 lat.
Razem z Youngjae patrzyliśmy się na niego, jak na obłąkanego.
- Co.. ty robisz.. – Jae jako pierwszy nie mógł powstrzymać
swojego zażenowania.
- HEJ! To ja jestem sędzią, a tobie już kilka sekund po
zakładzie coś się nie podoba! JUŻ CHCESZ ZOSTAĆ WYELUIMINOWANY?! – coś myślę,
że źle zrobiliśmy, pozwalając mu sędziować.
- Wyeliminowany… - westchnęłam poprawiając go.
- O! NASTĘPNA?! – tym
razem wściekle patrzył się na mnie.
- Okey, okey.. – jeszcze raz potrząsnęliśmy dłońmi i
puściliśmy je.
Po kilku minutach ekscytacji chłopaków, w końcu ruszyliśmy w dalszą drogę.
- To będzie wspaniaaały zakład.. – nasz wielmożny sędzia
szedł zadowolony z przodu.
- Oj nie sądzę.. Znaczy jak dla kogo, siostrzyczko – puszczając
mi oczko, Youngjae przyśpieszył kroku, by dogonić Daehyuna.
To będzie okroooopny zakład, ja to wiem.
W końcu dochodząc do mojego domu, podziękowałam im za
podprowadzenie i wzięłam swój serniczek od Daehyuna.
- No to pa Daehyun.. i.. Oppa – sceptycznie się na niego
patrząc, czekałam aż odpowie.
- No pa pa siostrzyczko – podszedł do mnie i potargał po raz
setny za włosy – śpij dobrze.
Czując jak się we mnie coś gotuje, patrzyłam z przed drzwi
jak odchodzą.
Pomachałam im po raz ostatni i weszłam do środka, dokładnie
zamykając za sobą drzwi.
Kiedy przekręciłam ostatni raz zamek i usłyszałam jak drzwi
się zamknęły, z ulgą westchnęłam.
- Eh.. – podniosłam przed nos opakowanie serniczka. – No to
czas zjeść coś możliwego do przełknięcia – i ściągając z siebie bluzę i buty,
skierowałam się ku własnej kuchni.
Kolacja na obiad, nie ma co.
Myślenie nad tym rozdziałem...
WIEKI =,=
LoBy & Miyuki
KOMENTARZE BAAAAAAAAAAARDZO MILE WIDZIANE XD
NO NARESZCIE >-<
OdpowiedzUsuńWy to jesteście niemozliwe. Niby Miyuki yaoi nie lubi, a cudowne BangLo robicie. (nie, nie mam nic przeciwko). Więc ten teges no, KURDE JA CHCE BYC NA JEJ MIEJSCIU :C
Kekekek xD TO MOJA ZASŁUGA <3
UsuńNo... SAMA TERAZ NIENAWIDZE GŁÓWNEJ BOHATERKI.
Ma lepsze życie ode mnie ... ._.
Awww kochamy Cię <3
UsuńKURDE. Uprowadzę ją, zamienię się twarzami i będzie fajnie!!! (XD)
O wiele. :C
Czekałam, czekałam i się doczekałam! :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ^^
Tak się zastanawiam nad głównym bohaterem - chłopakiem i na myśl przychodzi mi tylko Bang ^^
Hwaiting z kolejnym rozdziałem! ;D / zapraszam do mnie ^^ http://hugiesss.blogspot.com/
Aww, cieszymy się, że ktoś tak czeka na rozdziały ^_^
UsuńSzczerze.. MY NIE WIEMY KTO NIM BĘDZIE XD CIĄGLE ZMIENIAMY HISTORIĘ XD
To jest świetne! Czytałam każdy rozdział z ogromnym uśmiechem na twarzy i już czuję niedostatek, bo chcę więcej! I cholernie podoba mi się to, że bohaterka nie zna całego tego świata k-popu, takie inne. Bo chyba nie zdarzyło mi się takowego jeszcze przeczytać. xD
OdpowiedzUsuńNo, a co do tego, z kim ma być główna bohaterka. To sama podziele się moim skromnym zdaniem. A więc tak, ja bym się tam nie ograniczała do jednego (szkoda zostawić resztę). Od razu bym zrobiła harem. XD *-*
Życzę niekończącej się weny, bo to jest naprawdę świetne. ^^
HAHAHA! Historia ciągle się zmienia i my same nie wiemy kto będzie głównym bohaterem xD
OdpowiedzUsuńMamy dwóch do wyboru, obie się kłócimy który... więc trochę zejdzie zanim napiszemy który jest gł. bohaterem XD HAHAH! ALe harem nie będzie to na pewno ;pp
Dziękuję, że Ci się podoba opowiadanie, no i czekaj na więcej! ^^ xD
Bez haremu? ._.
UsuńOmnomnomnomnomnomnomno <3
OdpowiedzUsuńTo jest zbyt idealne na moje serduszko~~~~~~~~
Ja chcę więceeeej ~~~
będzie więcej! ^^
Usuńniestety na razie szkoła i nie mamy kiedy pisać... co najgorsze mi, Miyuki.... dostał się TROJAN do laptopa XDDD nie wiem jak to nazwać fachowo. No i ze względu na to nie dam rady wchodzić bardzo często, od dziś tak wgl. Na skype można pisać... NO ALE JAK MI SIĘ WYĄŁCZY LAPTOP? XDD ok,ok nie przesadzam już ! ^_^ W piątek zaczynamy pisać, więc pewnie kolejny rozdział będzie w sobotę :)))